O tym, jak paluszek przerósł właściciela

Data:
Ocena recenzenta: 4/10

Głupawe dowcipy, a właściwe to absurdalne poczucie humoru, którego niekwestionowanym królem jest w tej historii wydzielina z nosa, a królową sprzęt kuchenny. Truskawkowa krew się leje, można bzyknąć na seksowną pielęgniarkę choćby na ulicy i ona się pojawi, a klonom rosną na głowach gluciane narośla.

Historia w tym filmie nie jest najważniejsza. Grunt to gagi.

Kto spodziewa się filmu na poziomie Jestem cyborgiem i to jest OK, Karate-Robo Zaborgar, Robo-geisha, czy Kamikaze Girls, srogo się zawiedzie. Te filmy to jednak wysoka półka, a Paluszek jest ich dalekim, naprawdę dalekim krewnym. Reżyserka, Lisa Takeba, autorka scenariusza do gry wideo i powieści na telefony komórkowe ma wysoko postawioną poprzeczkę i jeszcze jej nie sięga nawet na paluszkach.

Większość scen (bo o wątkach nie ma co mówić) jest najwyżej przeciętna, znaczna część dowcipów wymuszenie śmieszna, ale jedna scena jest naprawdę dobra. Występują w niej wspomniane wyżej narzędzia kuchenne i truskawkowa krew. I to narzędzia kuchenne powodują tryskanie owej krwi. No, zabawa przednia.

Ale to tak naprawdę tyle. Spragnionym tego typu rozrywki polecam świetne filmy Tatsuya Nakashimy czy Naboru Iguchi.

Film wyświetlany w sekcji Odkrycia na 30. Warsaw Film Festival

Zwiastun: