Jasno-widzenie

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Ian to młody, przystojny mężczyzna z lekkim zarostem, chodzący najczęściej w okularach przeciwsłonecznych, dżinsach, skórzanej kurtce i ciężkich czarnych butach. Dziwnie chodzi wysoko unosząc kolana, czasami nagle pstryka palcami lub kląska. Idzie pewnie, choć zdarza się, że przystaje i nasłuchuje (kląskając, klaskając bądź pstrykając palcami) zanim zrobi następny krok. Na pierwszy rzut oka Ian nie wygląda na osobę niewidomą, tym bardziej, że nie używa laski.

Ian nie boi się przejść przez pełną samochodów ulicę, czy wejść na nabrzeże, gdzie jeden nieostrożny krok może spowodować nagły upadek do wody. On widzi więcej niż niejedna osoba z dobrym wzrokiem. Widzi też rzeczy, które stwarza na potrzeby chwili jego wyobraźnia. Ian zajmuje się nauką niewidomych dzieci. Uczy je ‘widzenia’… i nie tylko.

Ten młody mężczyzna nie czeka, lecz wychodzi naprzeciw rzeczywistości. Jeśli trzeba – zaklina ją, tworzy możliwości, stwarza okazje. Jego lekcje postrzegania świata to nie tylko techniczne sztuczki opierające się na echolokacji (przy czym stosowanie ich wymaga wprawy i jest pewnego rodzaju sztuką). To również szkoła życia, bycia, czerpania ze świata. Nie jest ot jednak sposób życia dla każdego, o czym Ian niejednokrotnie się przekonuje. Jest oskarżany o szarlatanerię (używanie gadżetów pomagających mu orientować się w przestrzeni) i kłamstwo (nie wszystkie niewidome dzieci wierzą, że Ian nie widzi). Dzieci sprawdzają jego umiejętności poruszania się w przestrzeni bez laski poprzez stawianie na jego drodze nieoczekiwanych przeszkód. Ian nie zawsze potrafi idealnie ocenić sytuację, dlatego przeważnie na jego twarzy widać siniaki, rozcięcia i innego typu rany spowodowane przez upadek.

Film jest fantastycznie sfilmowany – kamera głównie nakierowana jest na bohaterów, a nie na to, czego bohaterowie nie widzą, ale co starają się usłyszeć i co jest przedmiotem ich zainteresowanie. Dzięki temu zabiegowi również widz musi się domyślać wszystkiego. Z napięciem obserwuje jak bohaterowie poruszają się po omacku w przestrzeni, szukając czegoś, sprawdzając swoje hipotezy dotyczące przedmiotów, których nie widzą, ale które doskonale słyszą. Do tego dochodzi wspaniała muzyka, doskonale ilustrująca film. ‘Imagine’ to film prosty i wyrafinowany zarazem. Ciepły i w pewnym sensie smutny. Podnoszący na duchu, ale nie pompujący w widza fałszywego entuzjazmu. I na pewno mądry. Co tu kryć, jestem nim zachwycona i kibicuję mu w walce o nagrodę na 28. WFF.

Zwiastun:

-

niezły

Dodaj komentarz